czwartek, 7 lipca 2016

JAK JEŚĆ WSZYSTKO CO CHCEMY I CHUDNĄĆ JEDNOCZEŚNIE?

Do niedawna sądziłam, że nie da się jeść to na co tylko mamy ochotę i jednocześnie chudnąć, a jednak! Prowadząc mój eksperyment zauważyłam, że mimo jedząc wszystko to co chcę i kiedy chcę moje cyferki na wadze nonstop idą powolutku w dół. Cały sekret polega na wykluczeniu z jadłospisu produktów mięsnych. Jestem prze szczęśliwa z rezultatów jakie dała mi ta "dieta". Dzięki moim nowym nawykom żywieniowym i codziennej nawet niewielkiej dawce aktywności fizycznej udało mi się już schudnąć 4 kilogramy! Szczerze mówiąc nigdy nie spodziewałabym się tak widocznych efektów które idą za pozbyciem się wszelkiego mięska w swojej lodówce. Gorąco was zachęcam do spróbowania takowej zmiany, gdyż na pierwsze efekty nie trzeba długo czekać. Jeśli boicie się, że nie zdołacie wytrzymać dłuższego okresu bez tej kalorycznej szyneczki na kanapkach, czy tego wielkiego tłustego kotleta na talerzu to przeczytajcie post poprzedzający ten wpis pt. "DZISIAJ VEGE, JUTRO HOMO!". Są w nim zawarte wszystkie moje spostrzeżenia i efekty "uboczne" dotyczące eksperymentu własnego autorstwa, w którym na pewien czas miałam przestać jeść mięso. Myślę, że w ten sposób rozwieję wasze wszystkie wątpliwości i same zobaczycie jak rewelacyjne było odstawienie często chemicznie przetworzonych parówek, hamburgerów, wędlin i reszty tego paskudztwa choć na parę, paręnaście dni.

                                                                    Pozdrawiam Gosia

środa, 6 lipca 2016

DZISIAJ VEGE, JUTRO HOMO!

Cześć, mam na imię Gosia jestem vege, uprawiam crossfit, studiuję prawo i coś co raczej jest oczywiste, mieszkam w Warszawie. :)

nie no...

Tak naprawdę piszę do was dzisiaj czując się trochę jak odkrywca. Od zawsze myślałam, że przetrwanie jednego dnia bez grama mięska jest raczej niemożliwe, zwłaszcza dla takiego mięsożercy jak ja. Muszę was jednak zaskoczyć, bo w ramach eksperymentu ok. 2 miesiące temu stwierdziłam, że podejmę się diety wykluczającej mięso. Miała ona trwać do rozpoczęcia się wakacji ale szczerze wam powiem, że trwa ona do dziś i nie zamierzam tego zmienić w najbliższym czasie. Nigdy nic nie zaskoczyło mnie tak bardzo jak to że już po paru dniach challenge'u nie miałam najmniejszej ochoty na mięsny dodatek do dań, co więcej, czuję obrzydzenie myśląc o jakimkolwiek mięsie. Zdziwił mnie fakt iż już po mniej więcej tygodniu zapomniałam jego smaku. W diecie zastępuję je dużą ilością nabiału, i nie czuję żeby mojemu organizmowi brakowało czegokolwiek. Nie nazywam tego wegetarianizmem! Tak, dobrze przeczytaliście. Z tego co mi wiadomo i co zdołałam wyczytać w internecie, osoba będąca wegetarianinem nie usuwa ze swojej diety składników mięsnych ze względu dla siebie (tak jak zrobiłam to ja) robi to w ramach pomocy dla zwierząt? - trudno to określić. Jednak zazwyczaj ktoś taki ma do tego dołączoną swoją ideologie, i coś czym się kieruję wybierając taki tryb życia. Tak więc w sumie to tyle z tego co chciałam wam przekazać w dzisiejszym poście, zachęcam do podjęcia takiej kilku, kilkunastodniowej próby "życia bez mięsa" hehe. Sami zobaczycie efekty, możliwe że nie każdy z was będzie odczuwał te same symptomy odstawienia na pewien czas produktów mięsnych, jestem strasznie ciekawa co wy myślicie o takim dość nietypowym eksperymencie, swoje spostrzeżenia piszcie w komentarzach :)      

                                                      Pozdrawiam Gosia.

niedziela, 22 maja 2016

Efekty nie tylko na ciele.

Ogólnie nie miałam pojęcia, że ten czas tak szybko zleci. Na dobrą sprawę minęło już ponad 2 tygodnie od mojego pierwszego treningu z Ewą Chodakowską. Co prawda nie ćwiczyłam codziennie, za cel obrałam sobie ćwiczyć 5 dni w tygodniu z przerwą w poniedziałek i środę, (bo mam akurat wtedy zajęcia dodatkowe) Mam wrażenie że dzięki treningom udało mi się ostatnio pozbyć większości cellulitu, oraz poprawić swoją i tak w miarę dobrą kondycje. Efekty widzę chociażby po testach Cooper'a (dystans który przemierzę biegnąc 12 minut) przez ten okres poprawiłam się w nim o 250 metrów co jest naprawdę dobrym wynikiem. Jestem zadowolona z dość szybko napływających rezultatów, zauważyłam też że podczas treningów jestem teraz w stanie zrobić dobrze technicznie chyba każde z ćwiczeń co ogromnie mnie cieszy. Mogę nawet powiedzieć, że się z nimi "oswoiłam", a każdy następny trening rozpoczynam z dobrym nastawieniem. Już nie muszę robić tego z przykrej konieczności, ponieważ sprawia mi to pewnego rodzaju "przyjemność".

                                                                                               Gosia

niedziela, 1 maja 2016

Super Girl.

Podążając za oryginalnością, wraz z połową galaktyki Gosia kupiła sobie następne Superstary. 

Klasyczny model, który sprawiłam sobie na początku zeszłych wakacji jak już wspominałam rozwalił mi się po 2 tygodniach normalnego użytkowania. Jednak miłość do designu tych sneakersów była tak duża że postanowiłam sobie kupić następną parę. Buty te są z kolekcji projektowanej przez Rite Ore. Trudno mi jest określić wzór który został użyty do ozdobienia ich niektórych części, więc żeby zaspokoić waszą ciekawość dołączam zdjęcia moich "dzieci" :')  pod spodem. Myślę, że pasują one do większości nawet tych średnio kreatywnych outfitów i są ciekawym akcentem każdej stylizacji.

Skinny Bitch.

Może nie dosłownie. Bardziej interesuję mnie uzyskanie sylwetki niczym modelek z teledysku "Dirty Vibe". W takim pakiecie startowym jest w sumie duża dupa i widoczna talia. Będzie to moim celem na najbliższe 2 miesiące. Mimo mojego sceptycznego nastawienia do treningów Ewy Chodakowskiej w końcu się przemogłam. Rozpoczęłam od chyba najprostszego z zestawów ćwiczeń ułożonych przez Ewkę, mianowicie chodzi mi tutaj o "Skalpel". Niby spokojny jednak wyciska ze mnie siódme poty, bardzo mnie to cieszy, ponieważ tylko wtedy czuję że moje ciało ulega powoli wielkiej metamorfozie. Jak to mówią: ,,Żeby wyglądać jak kociak, najpierw trzeba się spocić jak świnia." W głębi serca czuję, że dam radę uzyskać upragniony efekt, bo tak na prawdę jeśli chcemy to możemy zrobić wszystko, a marne wymówki są tylko oznaką naszej słabości. Jestem niesamowicie ciekawa jak wam idą przygotowania do wakacji, jednocześnie każdemu kto jak ja też podjął się próbie zmiany swojego wizerunku i samopoczucia życzę wytrwałości w dalszych działaniach, i widocznych efektów.                                                                                                                 Gosia.

Goals Body do wakacji ? Damy radę, chyba...

Dieta cud po raz kolejny. Jak co roku obiecałam sobie że poprawie moją sylwetkę i wraz z początkiem wakacji będe mogła swobodnie i bez wstydu przechodzić się po plażach w skąpym bikini. W gruncie rzeczy nie mam żadnej określonej diety, postanowiłam po prostu ograniczyć spożywanie słodyczy i słonych przekąsek, zrezygnowałam też z wypełniaczy ( w tym wypadku: makaronu, ziemniaków, i ryżu). Oczywiście żeby efekty owej diety wyglądały  zdrowo należałoby wspomóc ją ćwiczeniami. W moim wypadku najważniejsze są bezkształtne grube nogi a zaraz po nich wystający brzuszek ( nie zapominając przy tym o boczkach), do poprawki mam również nieestetyczne ramiona, które przy robieniu zdjęcia w lustrze zasłaniają niemal cała resztę :P. Jest mi na rękę fakt, że trenerka prowadząca zajęcia wf dla dziewczyn z mojej klasy niemal codziennie od dwóch lat ma w swoim planie rozgrzewki miejsce dla ćwiczeń pośladków czy mięśni brzucha, czasem poświęcamy na to nawet całą godzinę lekcyjną. Dzięki temu chociaż w minimalnym stopni odciąża to mój domowy trening. Mogę dzięki temu odpuścić se "te robienie dupy" i zająć się czymś czego bardziej potrzebuję. Po raz pierwszy w życiu nie zależy mi tutaj na tym co pokazuje  waga, a mój lifestyle zmieniam dla lepszego samopoczucia i tego co można zobaczyć gołym okiem w lustrze. W sumie z perspektywy czasu jestem z tego bardzo dumna i mam nadzieje że wytrwam w swoich postanowieniach, trzymajcie kciuki.

poniedziałek, 19 października 2015

Snap Chat

Snap chat? -Snap chat. 

Jest i mój, na dole macie zdjęcie znaczka mojego snapa. Kiedyś byłam do tego sceptycznie nastawiona ale od roku bardzo lubię inspirować się oglądając niektóre z My Story. Zastanawia mnie tylko jak  ludzka ciekawość na pytanie "co robią inni?" dała początek tak chwytliwej aplikacji, czy pokazywanie innym jak ktoś spędza czas jest tak bardzo interesujące ? widocznie tak bo appka cieszy się teraz dużym zainteresowaniem. Mimo tego że ma dość dziwne zastosowanie  mi też przypadła do gustu i często jej używam. Moją ulubioną snapowiczką jest blogerka modowa Jessica Mercedes,  mimo to że zawsze ma bardzo długie MS każdy z nich jest pasjonujący  i stanowi moją inspiracje.
                                                                                               McJanis